piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział jedenasty.

-Co Ty tu... Zabieraj łapy ! - powiedziała histerycznie Petunia opędzając się od chłopaka jak od wstrętnego pająka, który nieoczekiwanie znalazł się w jej pobliżu. Dokładnie strzepnęła całe swoje ubranie, wygładzając je na chudym ciele po czym spojrzała na intruza z widocznym wstrętem.
-Co TY tu robisz ? - syknęła - Zaraz zawołam rodziców!
Severus na początku przerażony teraz odzyskał część rezonu. Normalnie nie miałby odwagi spojrzeć dziewczynie w oczy. Ale w końcu była to Petunia Evans. Nigdy za nią nie przepadał. Za jej ważniactwem i ciągłym wywyższaniem się. Spojrzał więc hardo w blado niebieskie oczy.
-No dalej. Spróbuj. Mogłaś zrobić to już wcześniej, prawda?- odpowiedział podobnym tonem. Nie trzeba było być geniuszem, żeby domyślić się, dlaczego Petunia znalazła się tak blisko tylnego wyjścia. Sądząc po jej krzykliwym stroju, który obrzucił taksującym spojrzeniem wybierała się na coś w rodzaju mugolskiego przyjęcia. Aczkolwiek pewności nie miał w jakich miejscach dopuszczalny jest aż tak dziwaczny strój i wygląd. Petunia miała bowiem na sobie tonę jakiejś bliżej nieokreślonej białej farby, policzki wyglądały jak u lalki, jej oczy obwiedzione były grubą czarną kreską. Najdziwniejszy był jednak strój. Długie, kolorowe, dzwoniaste sztruksy i dziwnie wiązana bluzeczka odsłaniająca kościste ramiona. Dziewczyna zarumieniła się pod wpływem jego badawczego spojrzenia. Otrząsnęła się jednak przypominając sobie z kim ma do czynienia i na jej twarzy ponownie pojawił się wyraz jawnej pogardy.
- Zejdź mi z drogi ! - prychnęła, próbując przejść
-Ah tak? A może nie? - spytał stając jej na drodze. Miał swoją szansę. Mimo iż nie należał do takich wysportowanych typów jak Potter czy Black to mimo wszystko jego wyraźnym atutem był wzrost. Oraz to, ze Petunia zawsze się go bała. Mimo lat nie zapomniała strachu jaki w niej budził. Odsunęła się parę kroków. Jej spojrzenie straciło na hardości.
- Przepuść to nie powiem rodzicom - mruknęła nie patrząc na niego.
- I tak im nie powiesz... Mi za to możesz powiedzieć coś innego.
Dziewczyna po raz pierwszy spojrzała na niego. W jej oczach błysnęło zaciekawienie. Zaraz jednak zgasło gdy usłyszała czego dotyczy pytanie:
-Co jest z Lily?
Dziewczyna prychnęła. Gdy odpowiedziała w jej głosie słychać było nie tylko irytację ale też żal.
-No tak. Nic tylko Lily i Lily. Nikt nie wie. Potknęła się. Upadła. Zasnęła jak twierdzą lekarze. I spała. Ponowiła próbę przedostania się obok Severusa. Chłopak złapał ją za przedramiona i przytrzymał w miejscu. Chude palce wbijały się w jej ręce. Severus poczekał aż Petunia na niego spojrzy. W końcu wymiękła i odwróciła twarz w jego kierunku.
-No co? Wiem tylko że spała. Czasem też mamrotała coś przez sen. Parę razy rzucała się mocno na łóżku albo dostawała drgawek, wołając czyjeś imię i płacząc głośno. Nic więcej nie wiem. Powtarzała tylko cały czas imię "Selerzar " i tyle. Puszczaj! - prawie krzyknęła mocno się szarpiąc. Czym prędzej pognała w kierunku furtki nie oglądając się za siebie.
***

 Tom Riddle nerwowo postukiwał o drewnianą powierzchnię stołu. Był podirytowany. Nie nawykł do czekania. Wiedział jednak, że musi być cierpliwy. Tak to już jest ze starcami. Zawsze potrzeba im ceremoniału. I przedłużania wszystkiego. On też lubił wprawiać ofiary w niepewność, niepokój widzieć rosnący strach w rozszerzających się oczach. Jednak polowanie na ofiarę to jedno, czekanie na przygłuchego starucha w pleśniejącej grocie to co innego. W końcu w drzwiach ukazała się oczekiwana postać. Do pokoju wszedł wysoki, chudy mężczyzna z pudełkiem owiniętym brązowymi szmatami. Tom poderwał się z krzesła. Ręce aż go świerzbiły by porwać zawiniątko w ręce. Mężczyzn cofnął się z niesmakiem. Po chwili jednak zrobił parę kroków. Ręce Riddlea drżały nad zawiniątkiem.
- Rozumiem, że wszystko zostanie w tajemnicy? - spytał mężczyzna przyciągając do siebie ręce.
- Tak - odpowiedział nie patrząc na niego. Chwilę później miał już w rękach swój skarb.
- To wszystko? - spytał mężczyzna prostując plecy i spoglądając na klienta z wyczekiwaniem
- No tak, byłbym zapomniał - mruknął chłopak. Różdżka zapłonęła jasnym światłem. Zielona smuga pomknęła w kierunku sprzedawcy wpadając mu do gardła.
- Teraz już nie musisz się martwić o zachowanie tajemnicy - mruknął Tom, z czułością dotykając brązowych szmat. Ponownie opadł na fotel ściskając zawiniątko. Po drugiej stronie pokoju ciało mężczyzny z wolna osuwało się po ścianie. W końcu opadło głucho jak wypełniony worek. Młodzieniec tymczasem otworzył małe, plastikowe pudełko uśmiechając się do siebie. Delikatnie wsunął palec do środka i pogłaskał czubkiem palca maleńką główkę. Chuda, poskręcana nitka złapała jego opuszek i lekko przygryzła małymi kłami.
Tom zaśmiał się radośnie. W tym momencie poczuł się jak szczęśliwy pięciolatek. Jego wąż. Palcem strząsnął małą główkę z opuszka  i zamknął pokrywę pojemnika. Do ręki wziął kapelusz, który dużym rondem odcinał go od świata.
-Bywaj - szepnął na odchodnym w stronę leżącego pod ścianą trupa.
***
James Potter z radością pakował kolejne rzeczy do swojego kufra. Głównie zabawki. Po raz kolejny potrząsnął ręką w kierunku kolejnej sterty rzeczy na podłodze, podrywając w górę kolejne akcesoria, które mogły się przydać w byciu Huncwotem. Potem nadeszła kolej na słodycze. Czekoladki, fasolki i inne słodkości wylądowały na samej górze kufra, który został zamknięty z trzaskiem. Uradowany chłopak zszedł z  bagażem na dół. W połowie schodów naszło go dziwne przeczucie. Jakby o czymś zapomniał. Cofnął się parę stopni po czym głośno trzasnął się dłonią w czoło i pobiegł do swojego pokoju.
-Jak mogłem o tobie zapomnieć ! - westchnął z czułością gładząc drewnianą rączkę. Z dołu dobiegło go wołanie przyjaciół. Rozejrzał się jeszcze raz po pokoju wzdychając zadowolony. Znowu do Hogwartu. Wsadził miotłę na ramię kiedy uświadomił sobie, że wciąż mu czegoś brakuje. Westchnął z rezygnacją na stertę białych koszul i spodni, która została umieszczona na nieużywanym krześle przez jego matkę jakiś miesiąc temu. Po chwili i to znalazło się w kufrze. Z miotłą na ramieniu i kufrem w ręce opuścił pokój z zadowoleniem zamykając za sobą drzwi.
***
Szaroniebieski kot ocierał się o nogi swojego pana chcąc zwrócić na siebie jego uwagę. W końcu zrezygnowany prychnął głośno i usadowił się na kanapie, wykładając się ostentacyjnie. Smukłe palce przejechały sierść na jego głowie w roztargnieniu tak, że uszy kota klapnęły a z jego gardła wydobył się pomruk zadowolenia.
-Już niedługo. - powiedział z zadowoleniem obserwując zmieniający barwę wywar. Po namyśle dodał jeszcze parę ziół. 
-Pilnuj - przykazał kotu i wyszedł z piwnicy.
Kot prychnął ponownie z powodu przerwanej pieszczoty. Złote oczy zmrużyły się groźnie podążając za oddalającym się panem.
-Niedługo wrócę ! -zawołał do kota będąc u szczytu schodów.
***
Jack z roztargnieniem przeglądał wystawę. Potrzebował czegoś... małego. Kuszącego. Coś co można wziąć do ręki i od razu się tym zachwycić. Bladoniebieskie oczy zatrzymały się na naszyjniku.Łańcuszku o drobnych ogniwach z dużym medalionie pośrodku.
- Niee to by była ostateczność- powiedział sam do siebie. Nagle poczuł czyjąś obecność w pomieszczeniu. Wkrótce za jego plecami pojawiła się znajoma postać, która zapytała skrzeczącym głosem :
-Czego szukać panicz?
-Niczego - odparł chłodno, wciąż wpatrując się w ladę. Po chwili uśmiechnął się zadowolony.
-Odejdź - nakazał, nie spoglądając na mężczyznę
-A-ale ojciec pana zły być. Pan sam być.
Jack zmroził sługę zimnym spojrzeniem pokazując słudze gdzie jego miejsce. Ojciec nie ma prawa mieć nic do powiedzenia. Może jego oczy nie były tak szlachetne jak reszty rodziny, ale wciąż potrafiły zdziałać cuda. Sługa wycofał się jęcząc przy tym niezrozumiale.
Chłopak podszedł bliżej lady wpatrując się w swój cel. Niemal czuł już pod palcami gładkość metalu. Oczami wyobraźni widział jak błyszczy w słońcu, spełniając swoje zadanie. Wiedział już gdzie szukać. Teraz  pozostaje mu tylko doprowadzić plan do końca.


4 komentarze:

  1. Malutka Nagini... How sweet...! :)
    Omnomnom. Mam zaległości... Ech. No tak. Czy zby Jack był czarnym charakterem? I tak go uwielbiam ;).
    BTW... Czyżby naszyjnik? Ten, o którym myślę?
    Szalona S&S

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Em.. przyszłości bliżej nie określonej. Wiesz... mam plany jak to rozegrać :3
      Na wszystko przyjdzie czas.

      Usuń